wrzesień 15, 2017 | Tonezone360

Tonezone Fitness Multiplex okiem Klubowicza!

Przed TONEZONE próbowałam kilku siłowni i w żadnej nie zostałam. Nie wiedziałam, co mam robić, nikt konkretnie mnie nie kierował, byłam traktowana jak „jedna z wielu” i nie dostawałam wiedzy, która jest potrzebna chociażby do tego, by nie zrobić sobie krzywdy.

Kiedy dziewczyny złapały mnie, by zaprosić na darmowy trening, to w głowie już układałam sobie plan ucieczki. Bo po co, toż to taka sama siłownia, jak wszystkie inne, a do tego daleko i trzeba dojeżdżać. Z tego miejsca masa uścisków i buziaków, że zatrzymałyście mnie na dłuższą rozmowę i obiecałyście spotkanie z kimś, kto mnie oprowadzi!

Z obiecanej „darmowej godziny” zrobiły się trzy, jak nie cztery. Kawa, rozmowa, spacer po siłowni – wszystko było jakieś inne niż zwykle, po prostu przyjemne i bardziej pozytywne. Faktycznie chciałam zadawać pytania, dowiadywać się – szczególnie, że w tym miejscu motywacja bije chyba od każdej ściany i od każdej osoby, która napotkacie. Nic dziwnego, że ciekawość mnie zżerała. Zrobiono mi pomiary i – szok – dokładnie je umówiono (!)

SZOK – bo wcześniej po prostu dawano mi wydruk do ręki, układano plan, jak dla każdego na początek i koniec. Tutaj z kolei dowiedziałam się dokładnie co jest źle, a co dobrze i jakie treningi powinnam wykonywać, żeby poprawić swój stan, a jakich unikać. Dostałam też podpowiedzi żywieniowe, czego mam się trzymać, a co zdecydowanie odrzucić. W życiu jeszcze nie zostałam potraktowana tak „prywatnie” jak tutaj.

Co do treningów – miałam małą niespodziankę. Przyszłam do TONEZONE z myślą o maszynach, jak zawsze. Do zajęć nigdy nie byłam przekonana (jestem za słaba, nie dam rady, grupa już jest pewnie zgrana i inne podobne wymówki). Nie wiem co się stało – czy to ja coś źle powiedziałam, czy źle się zrozumieliśmy, ale okazało się, że zostałam zapisana na zajęcia. Głupio mi było odmawiać, wiec poszłam… i zostałam aż do teraz, i mam nadzieję, że do „niewiemkiedy”! Uwielbiam, naprawdę uwielbiam te zajęcia. Dają w kość, dają wycisk – ale o to właśnie chodzi. Głównie uczęszczam na treningi poranne, bo na inne nie pozwala mi praca i uwierzcie mi – poziom endorfin skacze o 100% i aż chce się iść coś robić – dzień staje się zwyczajnie piękniejszy! Godziny zajęć układane są tak, że zawsze znajdę coś dla siebie i nie będę powtarzać trzech treningów dzień w dzień, bo czas rozpoczęcia zajęć jest zawsze taki sam.

Trenerzy ciągle obserwują, podpowiadają i poprawiają – wszystko w oparciu o Twoje zdrowie. O właśnie – zdrowie! Od zawsze miałam problemy z niedoborem magnezu, a kiedy raz przy okazji powiedziałam o tym na treningu od razu dostałam zalecenia, co zrobić, by to poprawić, czego używać i naprawdę – cudownie żyje się bez skurczy! Fajnie, że nie musiałam się prosić o pomoc, tylko dostałam ją dosłownie w pięć sekund.

Kontakt z trenerami na treningach jest świetny – przypilnują, zmotywują, wytłumaczą (!) Nie mam ulubionego trenera, bo nie miałabym serca takiego sobie wybrać. Każdy daje coś innego, treningi są różne przez ich charakter, ale żaden nie jest gorszy czy lepszy – zawsze świetnie się bawię. W ogóle to stwierdzenie „świetnie się bawię” najlepiej chyba określa to miejsce. Ćwiczenie stało się dla mnie czymś, z czego czerpię radość, a nie przymusem! W dodatku kocham, kiedy po treningu wejdę do szatni, spojrzę na dziewczyny, z którymi ćwiczyłam i spytamy się nawzajem „żyjesz”? I wtedy zaczyna się rozmowa. Poznałam w ten sposób masę ludzi i wiem, że poznam jeszcze więcej, bo to miejsce, to nie jest zwykła siłownia, tylko miejsce zrzeszające jedną wielką rodzinę.

Ale czym byłoby TONEZONE bez recepcji? Zawsze uśmiechnięci, pomocni – wysłuchają, podadzą, zrobią, naładują telefon jak trzeba, sprawdzą, przekażą – i to bez żadnego ale, a wręcz „na wczoraj”. Widać, że lubią pracować z ludźmi i czerpią radochę z tego, że tam są. Naprawdę, jeszcze nigdy nie spotkałam się z tym, żeby w TONEZONE ktoś był smutny czy naburmuszony i jestem pewna, że tego nie zobaczę. Bo się nie da! Po prostu każdy dba tam o siebie, jak tylko może, ekipa jest otwarta na nowych ludzi, a z tymi, którzy już długo uczęszczają – mają przyjacielskie stosunki.

Uwielbiam to miejsce i nie mogłabym dać mu mniej niż 5 gwiazdek. Ludzie, cała ekipa TONEZONE, treningi, to, jak na plus zmienia się moje ciało i myślenie (o to mi najbardziej chodziło!) – to wszystko to argumenty za. Przeciw? Nie mam.

Autor: Dorota Iwańska (recenzja klubu dodana 2 września 2017 r. na fanpage’u Tonezone fitness multiplex na Facebooku).

Odbierz zaproszenie